Od kiedy pamiętam, w domu zawsze był miód. Ojciec mój był nie tylko świetnym krawcem ale miał też swoją wielką pasję. Kochał przyrodę, las, lubił tez łowić ryby, ale nade wszystko lubił hodować pszczoły a dzieciaki z najbliższego otoczenia, okrzyknęły go ... MIODOWYM DZIADKIEM. Przez wiele lat mieliśmy niewielką pasiekę, dla swoich potrzeb. Prawdziwie wielką pasiekę Ojciec stworzył, gdy przeszedł na emeryturę. Wtedy cały swój czas poświęcał tym , bardzo pracowitym owadom. Sam z drewna wykonywał kolejne domki dla nich. Pamiętam, ze były to ule w stylu warszawskim.. Sam ganiał za uciekającymi rojami pszczół i w pasiecie bywał każdego dnia. A, że żył prawie 100 lat, to i pszczółki miały zawsze jego towarzystwo. Pamiętam całą tę atmosferę jego pracy w pasiece. Bywało, że po zimie okazywało się, iż myszy zadomowiły się w niektórych ulach i zniszczyły roje w nich mieszkające. Albo, że pszczółki zachorowały. Biegał, kupował lekarstwa, leczył. swoje niestrudzone robotnice, eliminował z pszczelej społeczności trutni , formował nowe , pszczele rodziny.. Pamiętam też, ze jego pszczoły nie żądliły. Mnie spotkanie z pszczołami, przeważnie nie uchodziło na sucho. Zawsze kończyło się to wielką opuchlizną, przeważnie na rękach. Dzięki tej pasji Taty, w póżniejszym okresie, mieliśmy też więcej pieniędzy, ze sprzedaży miodu. Z czasem jednak skończyły się nasze miodowe lata i pasiekę trzeba było sprzedać, choć teraz, również brat utrzymuje kilka uli na własny użytek.Przez całe swoje życie więc jadałam niemal wszystkie gatunki miodu. A moim ulubionym był miód spadziowy, ten o niemal czarnym kolorze. Znawcy twierdzą, ze jest on najbardziej zasobny w składniki prozdrowotne. I bardzo lubiłam też miód biały. Miał on konsystencję masła i odpowiadała mi jego gładkość. Podobała mi się też sceneria pasieki mojego Taty. Pasiekę utrzymywał w sadzie wiejskiego gospodarstwa, w pewnej mazurskiej wsi. A mazurskie pejzaże są nie do przechwalenia. Czasem tam bywałam .Swego czasu Ojciec mój był bardzo znanym pszczelarzem na Mazurach a także był członkiem Polskiego Związku Pszczelarskiego w Warszawie. Piękny to był czas, ale nic nie trwa wiecznie. Pozostały tylko wspomnienia. Zdjęć z tego czasu nie mam żadnych. Posłużyłam się więc zdjęciami z internetu.
Miód zawsze byłam obecny na stole w moim domu
Plaster miodu i jego wlaścicielki.

Mój ulubiony miód spadziowy. Podobno najlepszy.
Miodowy plaster
A pszczółki w sadzie mają fajnie.
Miodek z serem, to pychota
Zatrzymał się na drzewie
Uciekający rój pszczół
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz