Ostatnie upały mocno zachwiały egzystencją moich kwiatów. Pomimo, że udzieliłam im... azylu w mieszkaniu, by uchronić przed palącym słońcem, niektóre już spisałam na straty. Pomimo podlewania i mojej troski, uschły liście iksji. Już nie zakwitnie... Ale paciorecznik trzyma się dzielnie. I jest nadzieja, ze wkrótce jego kwiatowe kłosy się rozwiną. Pelargonia kaskadowa, w tym roku, będzie raczej... karłowa. Nie wiem, czy nasturcji pnącej uda się wspiąć na drabinkę dla pnączy...? Usychają jej listki, choć osłoniłam ją przed palącym słońcem. Doniczki kwiatów sa tak mocno nagrzane, że przy dotyku parzą!!! Najlepiej radzi sobie pałecznik. Rozpycha mi się na parapecie, obficie zakwitł i nawet upału nie zauważa. Nawet kwiaty rosnące w mieszkaniu, zdają się wyczekiwać na ochlodzenie.
Pnącze uzupełniające wciąż przechowuję w mieszkaniu. Pozują tylko do zdjęcia i wracają do swojego kącika w mieszkaniu.
Pelargonia i jej towarzystwo..., chcą tylko przetrwać.
Pałecznikowi nie przeszkadza ani słońce, ani nawet brak wody.
Moje nasturcje pnące się do wysokości 4 m, są malutkie i wcale nie wspinają się do góry.
Nie znam nazwy botanicznej tego pnącza, ale ładnie zwisa na mojej lodowce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz