Tegoroczne lato okrutnie się obeszło z moimi ozdobnymi roślinami na balkonie. Od samego rana, skoro świt, zagląda tam słońce i zanim minie godz 15 -ta, balkon jest silnie nasłoneczniony i trwa na nim prawdziwy, tropikalny upał. Ratowałam roślinki przed upieczeniem przez słońce, gdyż doniczki były tak gorące, jakby stały na płomieniu gazowym lub nagrzanej płycie kuchennej. Ukrywałam je w mieszkaniu, chowałam w cieniu, pielęgnowałam, ale na niewiele to się zdało. Niektóre z nich nawet nie zdołały wzbić się w górę, jak chociażby nasturcja, która miała wieńcem okalać balkon i go zdobić swoimi pięknymi kwiatkami. Nawet osłaniane przed słońcem usychały. Najdłużej trwał paciorecznik i nawet dosyć długo kwitł. Ale i on w końcu się poddał. Kaskadowa pelargonia jakoś takiej nie przypomina. Można rzec, ze to pelargonia raczej... karłowata. Przetrwała i dopiero teraz nieśmiało zaczynają się na niej kształtować kwiatowe pąki. Jakoś już z tą strata się pogodziłam i poczyniłam nowe kwiatowe zakupy. Grubolistne kalanchoe o dorodnych białych i różowych kwiatach oraz kwiaty z rodziny chryzantem, już zdążyły się zadomowić na moim balkonowym parapecie. Pięknie też prezentują się kompozycje kwiatowe z owoców jarzębiny i innych kwiatów. Z czasem pojawią się też jesczze inne kwiaty, choć w tej chwili nie wiem jakie. Być może jesienne wrzośce...
Gostei de mais do que você me
OdpowiedzUsuńpermitiu ver e ler, por isso
estou seguindo o seu BLOG.
Beijos.
Its very nice that you left your trail here. Greeting...
OdpowiedzUsuń