Gdyby się tak zastanowić nad tym, co każe nam wracać myślami do miejsc, które dobrze już znamy, gdzie zostawiliśmy jakiś kawałek swojego życia, to okazuje się, że jest to ...nostalgia. Z definicji nostalgia jest to doskwierająca tęsknota za czyś przeszłym, minionym, ujmując to najogólniej. Dziwne, bo kiedyś nostalgię uważano...za chorobę psychiczną, przypisywaną niektórym grupom społecznym lub wiekowym a więc ....imigrantom i ludziom starym. Dopiero jacyś tam uczeni, z jakiegoś tam uniwersytetu orzekli, ze to całkiem zdrowe uczucie, poprawiające nastrój i łagodzące samotność. No cóż? Samotna nie jestem. Mam rodzinę, dzieci, wnuki. A co mnie wiedzie w to miejsce, gdzie praktycznie moje życie się zaczęło? Mówiąc szczerze...tęsknota za miejscem, które wydawało mi się być baśniowo ...piękne. A więc ... należy zacząć ...od początku. Mój zmarły Ojciec był żołnierzem Wojny Obronnej z września 1939 roku. Po klęsce wrześniowej dostał się do niemieckiej niewoli. Zdołał jednak z tej niewoli wraz z kolegą uciec i wrócić do domu w Kobryniu na Białorusi, która w owym czasie była już zajęta przez wojska radzieckie. Tam w 1941 roku ożenił się z moją Mamą. Ale niebawem Niemcy Hitlerowskie zaatakowały Związek Radziecki i moi rodzice zostali wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec. Mama miała wówczas zaledwie 21 lat. Ojciec był od niej o 7 lat starszy. Mieli to szczęście, ze zostali wywiezieni na tzw. Prusy Wschodnie do małej wsi Miłogórze, koło Lidzbarka Warmińskiego. Tam pracowali u niemieckiego gospodarza do końca wojny. Wyzwolenie nadeszło w styczniu 1945 roku. Ojca Armia Czerwona wcieliła w swoje szeregi. mamę przerzucono na tyły. Rodzice umówili się , ze po wojnie zostają w Polsce i spotkają się w Mlawie na Mazurach. Tak też się stało. Ojciec z wojny wrócił dopiero w 1946 roku i z tej Mławy wyprowadzili się do pewnej mazurskiej wsi. Ale nie była to wieś, o której tu piszę. Muszę też zaznaczyć, że w tym Miłogórzu, na tych robotach ...urodziłam się ja. Więc kiedy już minęła piąta wiosna mojego życia, trzeba było przeprowadzić się gdzieś, gdzie była szkoła podstawowa. I właśnie przeprowadzili się bliżej ...cywilizacji, do wsi i domu, który jest na pierwszym zdjęciu. Wieś leży nieopodal żródeł rzeki Nidy, która przez wieś płynie małą strugą. Kiedy patrzę na te zdjęcia , wzięte z internetu, rzeczka jest dziś niczym zanikający i wysychający strumyk. W czasie mojego dzieciństwa koryto rzeki było pełne wody, na środku wsi tworząc małe bajoro, gdzie kąpały się nie tylko kaczki i gęsi, ale także i dzieci. A koryto rzeki było w odległości gdzieś 5 -ciu metrów od mojego domu. Brzeg rzeki obok domu był wybetonowany a koryto pełne wody. Wieś dziś zmieniła się nie do poznania. Mój dom został wyremontowany i po dawnym jego wyglądzie nie ma nawet śladu. Także szkoła, do której chodziłam przez 6 lat, została sprzedana i nowy właściciel całkowicie zmienił jej zewnętrzny wizerunek. We wsi też bardzo ubyło zieleni i starych drzew. Na zdjęciach można odnależć wszystkie miejsca, w których w dzieciństwie bywałam A więc szkoła, kościół gdzie przyjmowałam I-sza Komunię św., domy moich koleżanek, mazurskie drogi , na których z koleżankami rowerami kręciłam ósemki i łąki , na których pasałam swoje dwie krówki , także las do którego chadzałam zbierać jagody i grzyby i wiele innych znajomych mi miejsc. To wszystko już bardzo się zmieniło. Ale milo zobaczyć , jak to dziś wygląda.. Poniżej na zdjęciu nowa szkoła ,, tysiąclatka,, w mojej wsi. A na następnym zdjęciu...moja droga do szkoły, którą codziennie pokonywałam, Do szkoły miałam bardzo blisko. A wspomnień związanych z ta szkołą i dzieciakami, z którymi do tej szkoły chodziłam, jest mnóstwo. Po jej ukończeniu nasze drogi się rozeszły. A każda z tych dróg była inna. Każda stanowi oddzielną historię, czasem tragiczną, czasem niezwykle ciekawą, z sukcesami i często szczęśliwą. Moja droga doprowadziła mnie do miejsca, w którym teraz jestem. Była szczęśliwa, choć może mogłaby być szczęśliwsza, gdy nie to, ze żyłam w kraju okupowanym przez bolszewickiego okupanta, który mocno ograniczył możliwości życiowe wielu ludzi. Gdyby nie ten okupant, to dziś być może byłabym posiadaczka obywatelstwa brytyjskiego a nawet być może ... amerykańskiego. A tak jestem emerytką z chudą, okradzioną przez PZPR - owską mafię, emeryturką!!!
Nowa szkoła ,,tysiąclatka,,
To jest budynek szkoły, do której chodziłam przez 6 lat. Na zdjęciu wyżej...moja codzienna droga do szkoły. Krótka, prawda? To wszystko zmienione, Zniknęły gdzieś wielkie drzewa i kwitnące krzewy, bzy, jaśminy , kaliny. Widzę ...żywopłoty. W ogrodzie starej, czyli mojej szkoły był owocowy sad. Dziś go tam nie ma. Niżęj dom jednej z moich koleżanek, Alinki..Mazurskie drogi lokalne, zabytkowe.
Rozstajne drogi w mojej mazurskiej wsi, gdzie zostawiłam 12 lat swojego życia. Co najdziwniejsze, ta z prawej to droga do ...Warszawy. A ta z lewej ...do Olsztyna. Obie do wielkiego świata.
To kościół w sąsiedniej wsi, gdzie przyjęłam I - szą| Komunię św,Plebania i ogród przy plebanii, w którym urządzone było przyjęcie komunijne dla wszystkich dzieci...
Jedna z mazurskich dróg w sąsiedniej wsi. To szkoła w sąsiedniej wsi, do której chodziła moja szkolna koleżankaRozstajne drogi do wielkiego świata. I tak rozeszły się nasze drogi na różne strony. Moje koleżanki z tamtych dni, dwie Jadwigi, dwie Aliny, Stasia, Terenia , dwie Basie, jedna z nich zamordowana przez męża, gdzieś w Polsce żyją. Do niedawna miałam kontakt z jedną Jadzią i jej starszą siostra Tosią. Ale i ten już się urwał. Pamiętam tez tragiczne życie swojego Romea i Tadka, brata jednej z Alin. Po tragicznym wypadku na motocyklu, stracił jedna nogę. Nigdy też nie zapomnę Kazika, który do mnie mawiał.... e tam, gdybym chciał się z tobą ozenić, to pogadałbym z twoim starym...i sprawa byłaby załatwiona. Kazik okazał się być dobrym przedsiębiorcą. Założył sobie handlowy biznes i zbudował duży bliżniaczy dom handlowy. , wcześniej jeżdżąc taksówką. Oczywiście ożenił się i miał dwóch synów bliżniaków, z których jeden zmarł śmiercią tragiczną. Ja natomiast wyszłam za mąż za chłopaka spoza tego grona i też wyjechałam z Mazur, w całkiem inną stronę kraju. Tak się rozeszły drogi moich przyjaciół z dzieciństwa. Bo młodość , to już inna opowieść.
Mosty drogowe na rzece Nidzie . Tu biegnie trasa E 77 Warszawa 0 Gdańsk. Wieś leży na łuku tej trasy połączona dwoma drogami dojazdowymi długości po 0,5 km każda. To połączenie dróg tworzy swoisty trójkąt.
We wsi wybudowano mnóstwo nowych domów. Na zdjęciu niżej jedna z dwu dróg dojazdowych. Jej stan taki jaki przed laty. a na następnym zdjęciu domy moich koleżanek, Tu mieszkały dwie Jadwigi, Obie były moimi przyjaciółkami, do czasu, kiedy nasze drogi się nie rozeszły.
Obok wsi, na skrzyżowaniu trasy E - 77 wybudowano stację benzynową. Ja wybudowałabym tam jeszcze motel. Tu mieszkała też moja koleżanka.
To leśna dróżka. którą podążałam na jagody i grzyby.
To ja w tamtym czasie a obok na zdjęciu ze swoją ukochaną Mamą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz