Jak wszyscy kocham kwiaty i każdego roku dokładam wszelkiej staranności, by były one obecne na moim balkonie, by pięknie mi zakwitły, bo to taka moja mała radość. Przez te wszystkie lata wyhodowałam całkiem sporo gatunków. Miałam nawet nadzieję, ze któraś z odmian klematisu zadomowi się na moim balkonie na stałe. Niestety, nie udało się. Z dużym powodzeniem można hodować pelargonie. Miałam jej piękną, purpurowa odmianę. Cudownie kwitła przez kilka la. Nawet polny bratek, gdzieś przygarnięty na spacerze poza miastem, odwdzięczył mi się okazałym wzrostem i mnogością kwiatów. Ale to, co stało się z moimi kwiatami na balkonie ubiegłego lata, to totalna klęska. Pełna zapału, wiosną nasadziłam pelargonie i dwa inne gatunki kwiatów o okazałym wzroście i pięknych kwiatach. Początkowo rosły ładnie , dając nadzieję na ładne rozkwitnięcie. Niestety, gdy przyszły upały, mogłam jedynie obserwować ich powolne usychanie, pomimo zasłaniania ich przed słońcem, dożywianiem i podlewaniem. Żar wysuszył im liście i łodygi tak bardzo, ze wyglądały jak uschnięta trzcina ...jesienią. Rozczarowana tym niepowodzeniem wpadłam na prawdziwie cygański, sprytny pomysł, by w tym roku ozdobić balkon roślinami i kwiatami sztucznymi. A co tam? Będą w rozkwicie całe lato i...nie będzie problemu z żarem lejącym się z nieba. Ze sztucznych kwiatów też można wykonać piękne kompozycje kwiatowe a jesieni ą wystarczy zmienić tylko gatunki sztucznych roślin i...problem z głowy. Zdjęcia, żródło Internet
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz